To było moje marzenie, które narodziło się już w podstawówce. Chciałam stworzyć przedszkole – takie inne niż te, które otaczały nas dotychczas. Marzyłam, by to miejsce było szczególne i wyjątkowe dla każdego. Zaczęłam więc szukać możliwości rozwoju nowoczesnej placówki. Szukałam pedagogiki, która da dobry start w życie każdemu przedszkolakowi. Zależało mi na tym, aby każdy przedszkolak czuł się wysłuchany i szanowany. I tak trafiłam na pedagogikę Montessori. Wkrótce po tym założyłam swoje przedszkole i postanowiłam rozwijać je zgodnie z tą ideą. Pozostał tylko jeszcze jeden krok – wymyślić nazwę dla naszej placówki.
Nazwa „maliNowa edukacja” wzięła się z tego, że placówka miała znajdować się na początku ulicy Malinowej. Chciałam wykorzystać tę nazwę i połączyć ją z drugim członem, który będzie mówił o „nowej edukacji”. I tak właśnie powstała „maliNowa edukacja”. Dlatego też „N” w środku zapisujemy z wielkiej litery. Nasze logo nawiązuje do pedagogiki Montessori, zatem razem z nazwą tworzy spójną całość metodyczną, którą się kierujemy.
Aplikacje dla przedszkoli stawały się standardem. W związku z tym w pewnym momencie my też zdecydowaliśmy się na wdrożenie aplikacji w naszej placówce, by ułatwić codzienną pracę – przede wszystkim tę związaną z rozliczeniami.
Aplikacja miała również usprawnić nam komunikację i wymianę informacji. Wówczas zdecydowaliśmy się na wdrożenie aplikacji Inso. Wszystkie te nasze oczekiwania zostały spełnione, jednak po pewnym czasie zaczęło nam brakować dosłownie drobnostek, m.in. kategorii w ogłoszeniach. Ogólnie z aplikacji byłam zadowolona, jednak zadzwoniła konkurencja, stwierdzili, że oni te brakujące funkcje mają i postanowiłam zrezygnować z Inso. Chwilę po podjęciu decyzji okazało się, że Inso wprowadziło te zmiany, jednak w związku z tym, że słowo się rzekło, dopełniłam formalności związanych ze zmianą.
Z dniem 1 września zaczęłam korzystać z innej aplikacji. Już wtedy dostrzegłam, że „nowa” aplikacja nie działała tak, jak powinna. Mówiąc wprost, to w systemie nie działało nic. Nie mogłam wysłać wiadomości. To się mijało z celem, bo były to podstawowe rzeczy. Dałam sobie miesiąc – jeśli się nic nie zmieni i nadal nie będzie się dało korzystać z „nowej” aplikacji, wówczas wrócę do Inso. I tak też się stało – zaczęliśmy korzystać z Inso po raz drugi.
Potrzebowaliśmy czegoś, co będzie stabilnie działać, a z Inso miałam już pozytywne doświadczenia przez dwa lata wcześniej, kiedy korzystałam z ich systemu. W dodatku wprowadzone zostały te funkcje, których mi brakowało. Tym razem miałam pewność, że zmieniamy „na lepsze”, dlatego też nie obawiałam się reakcji pracowników i rodziców. Ponadto rodzicom brakowało funkcji „lajkowania” ogłoszeń, więc tym bardziej nie miałam obaw – w Inso mieli taką możliwość.
Gdy ponownie zaczęliśmy korzystać z aplikacji Inso okazało się, że oprócz funkcji, o których wspominałam wcześniej, dodanych zostało kilka innych usprawnień. Bardzo spodobała mi się automatyczna kontrola dziennika.
Fajne także było to, że rodzic może zgłosić nieobecność po czasie, a my widzimy ją w aplikacji. Zwróciłam jeszcze uwagę na zmianę przy kontach rodziców – od teraz widziałam, kiedy ostatni raz była aktywność z ich strony.
Bardzo lubię korzystać z zakładki „Dzisiaj”. Każdy dzień rozpoczynam od tego podsumowania. Mogę sprawdzić w jednym miejscu, ile jest zgłoszeń nieobecności na dziś, czy też na jutro. Ponadto widzę wszystkie nadchodzące urodziny dzieci. Brakowało mi tego w poprzedniej aplikacji. Jeśli chodzi o rodziców, ich ulubioną funkcją jest „lajkowanie” ogłoszeń – za pomocą jednego kliknięcia przekazują, czy coś im się podoba, czy nie.
Każda zmiana wiąże się z potrzebą wygospodarowania dodatkowego czasu. Dzięki temu zyskujemy jednak szerszą perspektywę. Ja miałam możliwość bezpośredniego porównania aplikacji, które mogą działać w mojej placówce. Dzięki temu wiem, że aplikacji na pewno zmieniać już nie będę i na co dzień będziemy korzystać z Inso – z systemu, z którego tak naprawdę byliśmy zadowoleni przez kilka lat wcześniej.
Zobacz, jakie tematy poruszaliśmy ostatnio na naszym blogu